czwartek, 15 stycznia 2015

[RECENZJA] - Sleek Paint Pout



Witajcie! 

W końcu zebrałam się w sobie, żeby usiąść i napisać dla Was recenzję produktu zapewne dobrze Wam znanego z makijażowego świata YouTube. A mianowicie chodzi o Sleek Pout Paint's czyli rozsławione farbki do ust angielskiej marki Sleek. Oglądając bez przerwy filmy różnych wizażystek tych znanych i mniej znanych często widziałam, że podkreślały usta tymi farbkami, zachwycając się ich świetną pigmentacją, kolorem, kryciem, konsystencją i wydajnością. No to PatiSzu pomyślała, mają one, chce mieć i ja. No i kupiłam. Farbki znajdują się w tubkach o pojemności 8ml i ich średni koszt w Internecie to 23 złote. Ja zdecydowałam się na pięć odcieni.
Zapraszam na swatche oraz krótką:

1. Sleek Pout Paint odcień: MINX





2. Sleep Pout Paint odcień: PEACHY KEEN




3. Sleep Pout Paint odcień: ROSETTE




4. Sleek Pout Paint odcień: PINKINI





5. Sleep Pout Paint odcień: PIN UP







Pierwsze wrażenie? No cudowne. 
- Pigmentacja? Ekstra.
- Odcienie? No przepiękne.
- Krycie? Bardzo dobre.
- Konsystencja? Kremowa, fajna.
I to chyba koniec zachwytów.
Dlaczego? Spójrzmy na minusy (przynajmniej ja takowe widzę):
- Lepiące niczym klej
- Nie są zbyt trwałe
- Barwią usta i skórę dookoła ust!
Dowód: 


Taki ślad (pomimo długiego szorowania) zostawił mi na dłoni odcień Pinkini.
Poza tym nie daj boże coś źle wyjechać poza kontur ust robiąc makijaż to potem są ślady i nie pozostaje nic jak zmyć podkład z okolicy ust, co dla mnie jest nie do pomyślenia.
Kolejną rzeczą, która jest dla mnie totalnie niezrozumiała i nie wiem czy tak się zdarza we wszystkich pout paintach czy tylko w moich, ale.... te cholery się rozwarstwiają!
Tutaj na przykładzie odcienia Minx:


Ewidentnie produkt rozdziela się. Po wyciśnięciu z tubki (nawet po intensywnym wtrząchaniu) najpierw wylatuje taki bezbarwny klejący płyn, a dopiero po chwili dołącza do niego pigment. Mimo roztarcia na ręce produktu i ujednolicenia konsystencji, po chwili znowu się rozdziela! Na ustach dzieje się podobnie przez co zauważyłam, że produkt tak jakby się zaczyna rolować na ustach, kolor się rozjeżdża i fatalnie to wygląda.

Czy Wam użytkowniczkom Pout Paintów ze Sleeka też się tak dzieje?
Czy to tylko mi się jak zwykle trafiły jakieś felerne egzemplarze?

Podsumowując:

Potencjalnie bardzo fajny produkt, no kolory są boskie, pigmentacja naprawdę super, może troszeczkę cena jest za wysoka, ale za to gramatura na pewno starczy na długo (niewielka ilość produktu pozwala nam na pełne pokrycie ust). Jedyne do czego mogę się najbardziej przyczepić to przede wszystkim to rozwarstwianie się przez co produkt traci na trwałości no i to odbarwianie jest mocno wkurzające, bo i nie tylko te farbki barwią skórę, ale i pędzelki do ust, przez co trudno je potem domyć (dlatego polecam używać pędzelków z ciemnego włosia... ja niestety na pierwszą aplikację sięgnęłam po włosie białe i teraz mam pięknie zabarwiony na różowo pędzelek...).
W każdym bądź razie produkt warty zapoznania się, ale wg mnie powinni popracować troszeczkę nad jego formułą, bo daje sporo do życzenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz