środa, 7 stycznia 2015

[MULTI RECENZJA] - Inglot Matte Lip Pencil #12 i #24 / podkład HD #71 / paletka cieni AMC Shine ze świątecznej kolekcji

Witajcie!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją mojego odkrycia roku. Większość z Was może powiedzieć "no Ameryki to Ty nie odkryłaś", ale cóż - nigdy wcześniej jakoś nie interesowałam się szminkami i pomadkami firmy Inglot, aż w końcu dorosłam, aby odejść od cieni, róży, podkładów, pudrów i pigmentów i zapoznać się z drugą częścią kosmetyków jakimi są produkty do ust.

Długo i namiętnie sterczałam wiele razy maziając się po rękach różnymi odcieniami szminek o różnych wykończeniach, ale finalnie do mojej kosmetyczki trafiły dwa produkty jakimi są matowe kredki do ust o numerze #12 (pomarańcz tudzież koral) i  #24 (róż). Są przecudowne i baaardzo trwałe. W dodatku bardzo dobrze napigmentowane no i  są w miarę przystępnej cenie (coś około 25,00 zł). A tutaj jak one wyglądają:








Ja jestem nimi zachwycona. Jakie są wasze wrażenia? Mimo tego, że są to produkty matowe, muszę przyznać, że wcale tak bardzo nie wysuszają ust. Jednak jeśli zauważę, że usta zaczynają się "rollować", pojawiają się jakieś suche skórki to od razu sięgam po peeling cukrowy z Kiko, o którym ostatnio Wam pisałam. No i obowiązkowo krem Nivea, kiedy jestem bez makijażu, aby porządnie nawilżyć usta.

Kolejną rzeczą jaką chciałam Wam pokazać jest podkład Inglot HD Perfect Coverup w kolorze #71.
Zachęcona pozytywnymi opiniami internautek i wizażystów, zdecydowałam się na zakup.
Podkład niestety nie jest tani, kosztuje jakoś 75,00 zł o ile dobrze pamiętam. Ale muszę przyznać, że podkład jest wart swojej ceny.

1. Posiada plastikowe, lekkie opakowanie próżniowe, dzięki czemu używając podkładu widzimy dokładnie ile go jeszcze mamy no i mamy gwarancję, że zużyjemy cały produkt i nie będziemy musiały wygrzebywać go np. wacikiem do uszu.

2. Gramatura podkładu to 35 ml, a więc więcej niż zazwyczaj oferują inne marki.

3. Małą wadą podkładu jest to, że ciemnieje przy utlenianiu się, dlatego jeśli zdecydujecie się na zakup to wybierzcie odcień jaśniejszy niż ten, który wydaje Wam się być dla Was odpowiedni.

4. Podkład faktycznie dobrze kryje, ja mam typ cery mieszanej w kierunku tłustej i powiem szczerze, że całkiem długo utrzymuje się na mojej buzi bez użycia bazy.

A teraz go obejrzyjmy...





Na powyższym obrazku widać jak podkład ściemniał, ale dla mnie jest odpowiedni.
Używam tego podkładu jednak tylko na jakieś większe wyjścia, dzielnie towarzyszył mi w Święta i na Sylwestra. Na co dzień używam podkładu Revlon Colorstay dla cery tłustej i mieszanej nr 220, chociaż powoli zaczynam schodzić już kolorem do nr 180 - niestety w zimie chyba każda z nas ma ten problem, że jaśnieje.

No i ostatnia rzecz, którą ostatnimi czasy nabyłam w Inglocie to paletka pięciu połyskujących cieni.














Tak się prezentują swatche - wg mnie cienie mogłyby być nieco bardziej napigmentowane... Inglot słynie z dobrej jakości cieni, natomiast tutaj muszę przyznać dali troszeczkę ciała. Ale nie zmienia to faktu, że odcienie cieni bardzo przypadły mi do gustu. Serdecznie polecam zwłaszcza, że kolorystyka pasuje do każdej tęczówki. No i cena - 39,99 zł! Przypominam, że w cenie mamy pięć cieni (gdzie każdy osobno kosztuje 10 zł), no i paletkę z lusterkiem (kolejne 15-20 zł). Tak więc cena jest obłędna.

Dajcie znać czy ostatnimi czasy kupiłyście coś ciekawego w Inglocie.

Buziaki

@PatiSzu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz